czwartek, 26 stycznia 2012

The Ashley Book of Knots, czyli książka inna niż wszystkie inne…

O istnieniu tej książki, dowiedziałem się będąc jeszcze dzieckiem. Wydaje mi się, że opowiedział mi o niej mój nieboszczyk dziadek, który miał onegdaj własny jacht i nauczył mnie kilku najprostszych supełków. Wydaje mi się również, choć pamiętam to słabo, że zapytałem go wtedy, czy jest jakaś książka, w której pokazane są wszystkie supełki świata… Powiedział, że kiedyś taką widział, tylko była napisana w innym języku... Pomyślałem sobie wtedy, że gdybym miał tę książkę to nauczyłbym się wszystkich supłów, jakie są… Teraz, przypuszczam, że mówił właśnie o tej, całkowicie niezwykłej i jedynej w swoim rodzaju publikacji.
Mieliście kiedykolwiek w swoim życiu w wyobraźni książkę, której nigdy wcześniej nie widzieliście na oczy, a i tak wiedzieliście jak będzie wyglądała? Ja miałem. Nie wiedziałem, jaki ma tytuł. Nie wiedziałem również, kto jest jej autorem. Niewiedziałem nawet, w jakim obcym języku jest napisana. Wiedziałem jedynie tyle, że jest. Dowiedziałem się wszystkiego, dopiero o w okresie maturalnym, kiedy natrafiłem na jej ślad w Internecie. Wtedy już wiedziałem jak wygląda i kto jest jej autorem. Na pewno i niepodważalnie. Pierwszy raz, trzymałem ją fizycznie w rękach, dopiero kilka miesięcy temu, dzięki Marcinowi O., który wcześniej stał się jej szczęśliwym posiadaczem, ponieważ sprowadził ją zza Atlantyku. Publikację w Polsce zdobyć było niezwykle ciężko. Jest to prawdopodobnie nawet niemożliwe. Nie ma jej i nie było w żadnej księgarni, ani bibliotece. Księgarze pytani o nią, nawet nie wiedzieli o jej istnieniu…

Dziś jest 26 stycznia 2012 roku… dostałem ją od Żony, która… sprowadziła ją, dla mnie, z baaaaaaaaardzo daleka…
SONY DSCSONY DSCSONY DSCSONY DSC